Kandydaci PiS przejmują przestrzeń miejską

Kandydaci Prawa i Sprawiedliwości musieli wykazać się pomysłowością, przedsiębiorczością i sprytem, żeby wprowadzić w przestrzeń miejską plakaty wyborcze swoich kandydatów. Zwłaszcza w tak dobrej lokalizacji. Kilka dni temu na rogu ul. Kościuszki i Nadwodnej powstała metalowa konstrukcja, na której umieszczono billboardy m.in. kandydatki PiS na burmistrza miasta Garwolin, pani Iwony Kurowskiej. W mieście, które wydaje się zdominowane przez afisze jednej z kandydatek, dotarcie do mieszkańców z alternatywnym przekazem nie jest wcale takie proste.

Kampania samorządowa wkracza w decydującą fazę. Lokalnie nie jest ona może zbyt barwna i aż tak brutalna, jak np. w Warszawie, gdzie podobno „będzie bardzo blisko, krew się będzie lała do ostatniej chwili”. Tak przynajmniej twierdzi kandydat Platformy Obywatelskiej.

W Garwolinie rywalizacja sprowadza się głównie do pokazów skuteczności w umieszczaniu bilbordów w najbardziej atrakcyjnych miejscach miasta, oraz do współzawodnictwa w szybkości dostarczania ulotek bezpośrednio do skrzynek pocztowych wyborców. W tym elemencie zdecydowanie przoduje kandydatka na burmistrza dr Marzena Świeczak- ulotki kandydatów wspieranych przez dotychczasowego burmistrza, mieszkańcy miasta mogli otrzymać już w połowie mijającego tygodnia.

Lokalizacji większości billboardów i afiszy pozostali kandydaci też mogą pani dr Świeczak pozazdrościć. Krótki spacer po ulicach miasta przekonuje, że plakatów z podobizną tej kandydatki jest najwięcej, i są umieszczone głównie w lokalizacjach premium. Tak jest np. w przypadku ogrodzenia Powiatowego Urzędu Pracy wzdłuż ulicy Kościuszki, oraz częściowo od strony ul. Polskiej. Trudno powiedzieć, czy inni kandydaci nie zgłosili swojego zapotrzebowania na zamieszczenie w tym miejscu swoich banerów, czy też ten jeden komitet wyborczy okazał się na tyle zapobiegliwy, że z góry wykupił wszystkie miejsca na tym ciekawym reklamowo ogrodzeniu, gdzie zazwyczaj umieszczane są ogłoszenia o charakterze czysto komercyjnym.

W takiej sytuacji pozostałe komitety muszą postarać się o wiele bardziej, żeby zaistnieć w świadomości społeczności lokalnej. Skoro najlepsze reklamowo miejsca zostały już zajęte, trzeba takie miejsca w przestrzeni, tej fizycznej i tej mentalnej, wykreować. Tak właśnie zrobił komitet wyborczy kandydatów PiS.

Historia z plakatami wyborczymi w Garwolinie przypomina trochę sytuację Zjednoczonej Prawicy w niektórych regionach Polski samorządowej. Może jest i tak, że PiS wraz z koalicjantami rządzi Polską, może jest i tak, że naprawia państwo, może i wprowadza korzystne dla Polaków programy, tj. 500+, Mieszkanie+, dodatki szkolne; może i dysponuje budżetem centralnym oraz takimiż instytucjami… Jednak w tak zwanym terenie? To już zupełnie co innego. Tu pozycje od dawna są pozajmowane przez miejscowych graczy, którzy funkcjonują na lokalnych rynkach od wielu lat. Żeby zaistnieć, zarówno w przestrzeni miejskiej, jak i politycznej, trzeba sobie swoje miejsce wykreować, stworzyć, wypracować. Ciekawymi pomysłami, przedsiębiorczością, konsekwencją działania dotrzeć do serc i umysłów mieszkańców mniejszych miast i wsi.

Póki co, walka wyborcza rozgrywana jest jedynie na planszach i obrazkach wyborczych afiszy. Niewiele mówi się o programach i pomysłach poszczególnych kandydatów. Ani w lokalnej prasie, ani w internetowych serwisach wyborcy nie znajdą wywiadów z kandydatami, czy ciekawych rozmów o prawdziwych problemach miasta. Może Garwolin pozazdrości Warszawie i zorganizuje debatę kandydatów na burmistrzów w tutejszym CSiK?

Niewykluczone, że miejsca na zamieszczanie banerów jest w mieście po prostu za mało. Dziś możemy zauważyć, że nawet ten komitet, który zdominował przestrzeń wizerunkami swoich kandydatów, dodatkowo postanowił wykorzystać duży dostawczy samochód oklejony banerami, zaparkowany przy głównej ulicy.

Przyglądając się niezwykle intensywnej kampanii outdoorowej i dużej liczbie billboardów jednej z kandydatek, warto postawić sobie proste pytania: czy jest aż tak dobrze, że na każdą liczbę plakatów można sobie pozwolić? Czy może jest aż tak źle, że konieczne jest oklejenie billboardami całego miasta (blokując przy okazji polityczną konkurencję), żeby próbować przekonywać do siebie mieszkańców, którzy przecież powinni tych kandydatów doskonale znać? O tym, między innymi, będziemy mogli się przekonać już za tydzień, przy wyborczych urnach.

SAD

Foto: SAD

Related posts