Jesteście nabrani, tak bardzo nabrani…

„Jesteście kulturalną wizytówką miasta”– zwróciła się do twórców młodzieżowego Teatru Rękawiczka po spektaklu pt. „Polska Gęś Zielona” nowo wybrana burmistrz, pani Marzena Świeczak. Wizytówka, czyli wszystko to co najlepsze ma do zaoferowania mieszkańcom garwolińskie Centrum Sportu i Kultury na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Crème de la crème. Wrażeń, informacji, wypowiedzi, kontekstów, odniesień, obserwacji i wniosków było tak wiele, że trudno je będzie opisać w krótkim tekście. Nie potrzeba przy tym szczególnej elokwencji i wiedzy, żeby te zjawiska przedstawić. Wystarczy zebrać fakty, skojarzyć cytaty, zinterpretować efekty pracy twórczej- po prostu połączyć kropki.

Na uroczystości rocznicowe artyści amatorzy z Garwolina, pod kierownictwem swoich duchowych opiekunów, przygotowali dwa teatralne widowiska: „Polską Gęś Zieloną” (K.I. Gałczyński) w wykonaniu młodzieży z Teatru Rękawiczka, oraz „Sen nocy letniej” (W. Shakespeare) w wykonaniu dorosłych z Teatru O’Mamy. Okazuje się, że dobór repertuaru nie był przypadkowy.

„(…) najlepszym podziękowaniem dla tych bohaterów jest to, żebyśmy my Polacy żyli w zgodzie, żebyśmy się uśmiechali, żebyśmy mieli dystans do siebie”

– powiedziała przed występem zespołu młodzieżowego pani reżyser Izabela Rękawek.

Zobaczmy zatem w jaki sposób artyści podziękowali swoim bohaterom za wolną ojczyznę, jakim dystansem do samych siebie musieli się wykazać mieszkańcy Garwolina, i czy było z czego się pośmiać.

123-cia, okrągła rocznica

„Szanowni Państwo” – rozpoczął swoją przemowę po spektaklu „Polska Gęś Zielona” pan dyrektor CSiK Jarosław Kargol- „jak Państwo wiecie, 123 lata temu odzyskaliśmy niepodległość. Naszej niepodległości nie odzyskaliśmy dzięki wielkiej armii, tylko dzięki kulturze, dzięki językowi polskiemu. Dzięki temu, że tak dużo polskiej inteligencji gdzieś tam pod różnymi zaborami kultywowało tradycje polskie, język polski. I to właśnie dzięki temu tak szybko byliśmy w stanie, 123 lata temu odbudować państwo polskie. Bez armii tak naprawdę.”

Przez chwilę myślałem, że mam jakieś omamy, albo zapadłem w sen nocy jesiennej. A powstania? Insurekcja Kościuszkowska? Powstanie Listopadowe? Wielkopolskie? Styczniowe? Śląskie? A Legiony? Te we Włoszech, a potem te Piłsudskiego z 1914? A Pierwsza Brygada? A Mazurek Dąbrowskiego skąd wziął się według rozeznania szanownego pana dyrektora? Kto brał udział w Bitwie Warszawskiej 1920 roku? Skąd wiedzę historyczną czerpie pan Kargol?

Trudno tu mówić o zwykłym przejęzyczeniu. Pan dyrektor raczył powtórzyć do mikrofonu swoje kontrowersyjne tezy dwukrotnie. Co godne uwagi, nikt z obecnych na scenie, ani pani burmistrz, ani pani reżyser, ani ktokolwiek z ponad dwadzieściorga młodych, ambitnych aktorów nie ośmielił się poprawić szefa CSiK. Szacunek dla autorytetu to istotny element edukacji.

Pan dyrektor poprawił się po drugim spektaklu pt. „Sen nocy letniej”, kiedy to do zebranej na Sali młodzieży i dorosłych wypalił: „Proszę państwa, na tym zakończyliśmy dzisiejszy dzień, tak jak powiedziałem, dostojny dzień. Rzeczpospolita Polska ma 100 lat!”

A co z 37 latami oficjalnej przerwy na PRL, czyli Polską Rzeczpospolitą Ludową? Ale kto by to wszystko liczył i spamiętał- jest rocznica, więc świętujmy radośnie, z uśmiechem, bawmy się i nie pytajmy o nic.

Faszerowana Gęś Zielona

To nie pierwszy spektakl na podstawie twórczości K.I. Gałczyńskiego w wykonaniu Rękawiczki. Pierwsza Zielona Gęś powstała w 2012 roku. Tym razem wystarczyło dodać jeden przymiotnik, zmienić szyk wyrazów w tytule i dostaliśmy spektakl na patriotyczną okazję. Czegóż tam nie było? Istna beczka śmiechu i wir komedii. Było wleczenie trupów po scenie i za kulisę (7 razy), śmiertelne spuszczanie zwłok (ok. 20 razy), drwiny i szyderstwa pod muzykę Chopina (5 soczystych scen), fikołki w przód (9 sztuk), przewroty w bok (8 sztuk), zbiorowe owacje i żądanie bisów (na scenie- 12 razy), zbiorowe ataki dezaprobaty (4 razy), grupowe pląsy, dąsy, wygibasy (2-3 sceny), klepanie po tyłku aktorki- przaśnej Polski (1 raz), pijani Polacy (17 sztuk), Janusze w kolorowych skarpetkach z podwiniętymi nogawkami (sześciu chłopa), nożyce demona (2 sztuki- dobrze, że nie frontem do publiczności), iluzja z pająkiem (1- takoż), machanie zieloną gęsią na patyku (2 sceny, łącznie kilka machnięć), zbiorowe kłótnie prawicy z lewicą (1 ale żarliwa), zwymyślanie i znieważanie Piotrusia (sześciokrotne), wysadzony pomnik (sztuk 1), i wreszcie pokazywanie publiczności „tyłka-dupy” w czerwonych rajtuzkach pod flagą biało-czerwoną, i siedzącym na tej fladze zielonym ptakiem udającym godło państwowe (ok. 1 minuta).

Takie poświęcenie dla uczczenia polskich bohaterów, dzięki którym mamy wolną ojczyznę? Ukłony, brawa, podziękowania, kwiaty.

Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną

Odważną mamy w Garwolinie młodzież, i bezkompromisową. Powinna jednak ta młodzież zdać sobie sprawę, że nie wystarczy pod flagą biało-czerwoną „tyłek-dupę pokazywać” (cytat z klasyki kina- znacie?), żeby skutecznie dekonstruować symbole. Tani gest z gatunku tych obscenicznych- nie scenicznych, który ze sztuką niewiele ma wspólnego. Jeśli młodzi artyści mają tak silną potrzebę mierzenia się z symbolami i dekonstruowania rzeczywistości, może na dobry początek poczytają Dorotę Masłowską? Może zastanowią się nad tym, ile pytań trzeba postawić sobie i innym, i ile znaleźć odpowiedzi, żeby zrobić to skutecznie, pięknie, i z klasą. Masłowska była w waszym wieku, drodzy aktorzy, miała 18 lat, kiedy pisała swoją debiutancką powieść. A wy wystawiacie do świata tyłek-dupę na scenie, robicie nożyce demona, iluzję z pająkiem, fikołki w przód i w bok na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości, bo ktoś wam wmówił, że to fajne? Brawo wy!

Odwracanie pojęć, podmiana rzeczywistości

„Wystawiamy dzisiaj dla was ‘Sen nocy letniej’, zamiast ‘Nocy listopadowej’”- oświadczyła pani reżyser Rękawek tuż przed drugim spektaklem niedzielnego wieczoru. Dotychczas można było jedynie się domyślać, czy wieloletnie działania twórców Teatru Rękawiczka, w połączeniu z aktywnością stowarzyszenia Calos Cagathos, w obszarze odwracania pojęć i dekonstrukcji wartości, to czysty przypadek czy świadome działanie. Dziś wątpliwości mieć już nie musimy.

Nieporadne próby dekompozycji istotnych dla polskości wartości, takich „Bóg, Honor, Ojczyzna” przez lokalnych twórców są tematem na odrębny artykuł. Podobnie jak mechanizmy „bombardowania miłością”, czy postulatami bezrefleksyjnej tolerancji, uśmiechu, przyjaźni, powszechnej akceptacji, szeroko propagowane przez panią reżyser Rękawek przy każdej możliwej okazji. W wyniku pierwszego z powyżej opisanych zabiegów, zamiast jasełek dostajemy „Czarownice z Salem”, zamiast opłatka- mandarynki, zamiast Trzech Króli- trzy czarownice na miotłach, zamiast „Nocy Listopadowej” – wygłupy na scenie. Warto poczytać w jaki sposób przebiegały przygotowania wigilijne dzieci i młodzieży w stowarzyszeniu Calos Cagathos już w 2013 roku. Symetria postaci wydaje się być nieprzypadkowa- jest nawet „rodzina Soprano” zamiast „Świętej Rodziny”, jednak o Tym, przyjście którego na świat mieliśmy za kilka dni świętować- ani słowem.

W wyniku drugiego z wymienionych powyżej zabiegów- procederu „bombardowania miłością” (mechanizm dobrze opisany w literaturze przedmiotu), uzyskać możemy szeroki zakres bezrozumnego posłuszeństwa, z wykluczeniem jakiejkolwiek racjonalnej i krytycznej dyskusji. Ten kto zadaje niewygodne pytania wylatuje pierwszy- reszta już się nie odważa i nie buntuje- robią co im każą.

Kolorowe kredki, zielone sznureczki

Spektaklowi „Polskiej Gęsi Zielonej” nie można zarzucić braku ideowego przesłania- co to to nie. Jest na przykład scenka z Grzegrzółką i zielonym sznurkiem, który to przedmiot ma być symbolicznym remedium na życiowe problemy. Z podobnego założenia wyszli prawdopodobnie Francuzi, Belgowie, Niemcy czy Anglicy, którzy po krwawych zamach islamskich terrorystów i setkach ofiar, wyszli tłumnie na ulice uzbrojeni w kolorowe kredki do rysownia po asfalcie i w piosenkę „Imagine” Johna Lennona. I zostali z tymi kredkami jak Himilsbach z angielskim (wiecie kto zacz?). Zostaniecie, garwolińska młodzieży, z tymi zielonymi sznureczkami i sztucznymi uśmiechami jak mieszkańcy Berlina, Londynu, Paryża czy Brukseli zostali z kolorowymi kredkami po stracie swoich bliskich, przyjaciół, rodzeństwa, dzieci, czy znajomych. Tak właśnie wygląda współczesność na ulicach miast Zachodniej Europy, której trendy i hasła tak chętnie dziś naśladujecie. „Więcej takich zielonych sznureczków w Polsce.”

…dzikie dzieciaki, jesteście zmanipulowani…

Znacie Pana Cogito? (tu zwracam się do młodzieży, bo po tym co mogliśmy usłyszeć i zobaczyć w kinie Wilga- z dorosłymi ‘od kultury’ nie ma o czym rozmawiać) Pamiętacie? „(…) powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy (…)” Być może dla większości z was takimi „bajkami i legendami” są już teksty i samego Herberta, i twórczość Barei czy Koterskiego (nie, nie Miśka, tylko seniora), czy nawet piosenki Muńka Staszczyka. Nie wy pierwsi zostaliście „nabrani” przez dorosłych. Nie powiem za Muńkiem, że „jesteście zrąbani”, bo coś robicie, czegoś wam się chce, pracujecie, działacie. I dobrze. Jednak zdajcie sobie sprawę jak bardzo jesteście zmanipulowani. Zacznijcie wreszcie zadawać najprostsze pytania i oczekujcie jasnych, klarownych odpowiedzi, zamiast zgadzać na propagandę sztucznych uśmiechów i udawanego porozumienia. Pytajcie dlaczego w zakresie „zadań aktorskich” musicie wypowiadać po kilkadziesiąt razy „widziałam Mary, Susan, Betty, Abigail… z diabłem”, albo taka to a taka „podpisywała się w księdze szatana”. Dlaczego podczas spektaklu okolicznościowego na 100-lecie odzyskania niepodległości ktoś każe wam pod flagą biało-czerwoną „tyłek-dupę pokazywać”?

Chcecie być artystami? To zacznijcie szukać prawdy, zamiast po każdym spektaklu popadać w histeryczną euforię, piszcząc jak 11 czy 12- letnie fanki po koncercie Justin’a Bieber’a na sam jego widok. Jesteście wkurzeni? To dobrze. Tylko nie stosujcie zasady „niech się wstydzi ten co widzi, nie ten co robi.”

Młodzież od czarnej roboty

Dlaczego dorośli grają spektakle klasyczne a wam każą nieudolnie dekonstruować rzeczywistość i tak istotne pojęcia jak „Honor”, „Ojczyzna” i „Pan Bóg”? Zastanawialiście się dlaczego to nie wy gracie klasykę dramatu? Dlaczego to nie dorośli, dając do tego swoją twarz i nazwiska, ryzykując kariery, dlaczego to nie oni pokazują dupy w obcisłych rajtuzkach pod flagą biało-czerwoną i pod zielonym ptakiem symulującym godło? Dlaczego to nie oni zostali oddelegowani do wykonywania „Godzinek” na pograniczu profanacji i tańców z lalkami udającymi martwe dzieci? Dlaczego to pani kierownik, dyrektor, nauczycielka czy przedsiębiorca nie wzięły na siebie zadań aktorskich w postaci wykrzykiwania ze sceny w twarze swoich dzieci, na kilka dni przed Wigilią: „Bóg umarł, ogień płonie, słyszę kroki Lucyfera”? Dlaczego to wy jesteście nakłaniani do realizowania niezdrowych wizji, ambicji i młodzieńczych buntów dorosłych, którzy gdy byli w waszym wieku nie mieli odwagi robić tego, do czego dziś was zachęcają? Zadajcie sobie te pytania i spróbujcie znaleźć na nie odpowiedzi.

Dosyć po polsku, dosyć pisałem!

„Fałszywa historia jest matką fałszywej polityki”- pisał pod zaborami Józef Szujski. Jeśli nie wiemy jak było, nie możemy wiedzieć dlaczego jest tak jak jest, i nie jesteśmy w stanie podejmować trafnych decyzji na przyszłość. Fragment wiersza A. Słonimskiego „Czarna wiosna” („Ojczyzna moja wolna, wolna, więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada”) wygłoszony przez panią reżyser Rękawek przed spektaklem „Polska Gęś Zielona” ma tyle wspólnego z obecną, polską i europejską rzeczywistością, co wyreżyserowana na potrzeby Dziennika Telewizyjnego w 1989 roku wypowiedź aktorki Joanny Szczepkowskiej: „Proszę państwa, 4 czerwca ’89 roku skończył się w Polsce komunizm.” Warto się dowiedzieć, co to był Okrągły Stół, kogo dziś broni KOD i Obywatele RP, kto utworzył Platformę Obywatelską, i skąd się wziął współczesny PSL.

Na szczęście szanowna pani reżyser powstrzymała się od zaprezentowania nam na garwolińskich uroczystościach innej części tego samego wiersza:

„Dosyć po polsku, dosyć pisałem! (…) Chcę dziś pisać po grecku! Chcę dziś pisać po francusku, chcę dziś pisać po niemiecku, chcę dziś pisać po turecku, po włosku, chińsku, po rusku!”

Przynajmniej tyle.

Trudno sobie wyobrazić, jaki kształt przybrałaby polska niepodległość w 1918, gdybyśmy w XIX wieku mieli podobnie wykształconą inteligencję, z podobną znajomością historii i kultury polskiej, oraz podobnym stosunkiem do pojęć Ojczyzny, Honoru i Pana Boga. Zapewne dziś garwolińska młodzież mogłaby inscenizować sobie co najwyżej „Austriacką gęś zieloną” po rosyjsku lub niemiecku, w zależności od zaboru, o ile Gałczyński miałby okazję cokolwiek napisać.

Miasto mistrza Stanisława

Wiem, wiem, Garwolin jest miastem Mirona. Jednak w niebezpiecznie szybkim tempie zbliża się i momentami wyprzedza filmy Barei i Chęcińskiego. Recenzję „Czarownic z Salem” kończyło odniesienie do „Rozmów Kontrolowanych”. Dziś bardziej odpowiedni będzie „Miś” (klasyka):

„Brygada młodzieżowa zobowiązuje się zaciągnąć wartę młodzieżową przy nowo zakupionych parówkach dla uczczenia rocznicy powstania naszego przedsiębiorstwa. Trzydziestej pierwszej rocznicy. Tak jest! Trzydziestej pierwszej, okrągłej rocznicy.”

I na koniec… „to wszystko każe nam powiedzieć mocno i stanowczo… parówkowym ‘kulturotwórcom’ mówimy NIE.”

Kurtyna.

SAD
Foto: Materiały promocyjne Teatru Rękawiczka.

Related posts