Kurczy się Polska Donalda Tuska, i kurczy się w zastraszającym tempie. Przedwyborcze sondaże wprowadzały liderów partii opozycyjnych w chorobliwą drżączkę, wymuszając na nich zbijanie się w europejską, bezideową kupę. Brak jakichkolwiek programów poszczególnych ugrupowań umożliwił uformowanie tęczowej euromasy pod niebieską flagą w żółte gwiazdki ograniczającej się do wykrzykiwania haseł o tolerancji, równości i różnorodności. Jednak dopiero wyniki wyborów do Europarlamentu wywołały wśród bojowników o wolność i demokrację prawdziwą histerię. Widmo nieodwracalnej klęski zajrzało tolerastom w oczy.
„Krzyżacy kryją się po zamkach i warowniach przed polskim społeczeństwem, i zza murów próbują kąsać Polaków”- tak można określić, używając sienkiewiczowskiego języka, obecną sytuację totalnej opozycji po ostatnich przegranych wyborach, próbującej cynicznie wykorzystywać samorządy dużych miast do swojej politycznej gry. Eurowybory miały być dla Tuska, Schetyny, Kosiniaka-Kamysza i spółki momentem zwrotnym, dającym im nadzieję na zwycięstwo jesienią, a okazały się dla nich istną Bitwą pod Grunwaldem, kolejnym gwoździem wbitym w wieko politycznej trumny każdego z nich. Dla Donalda Tuska to koniec marzeń o powrocie do polskiej polityki na białym koniu, hipopotamie czy słoniu- albinosie. Nie ma bowiem w przyrodzie zwierzęcia, które ponownie wwiozłoby „słońce Peru” na szczyty władzy- Tusk zakiwał się w swoim dryblingu i zaplątał we własne kłamstwa, tracąc przy tym nie tylko polityczny słuch ale też społeczną wiarygodność. To już jest podstarzały fircyk, próbujący czarować dawnym wdziękiem wysztafirowane panie w średnim wieku- większość atrakcyjnych dziewczyn wzrusza lekceważąco ramionami i kiwa głową z politowaniem.
Grzegorzowi „Dyndale” Schetynie nie udało się zgarnąć puli i wygrać wyborów, czy choćby zbliżyć się do wyniku Zjednoczonej Prawicy. Przez 30 lat istnienia w polskiej polityce nie zdołał nauczyć się roli charyzmatycznego przywódcy- może dlatego, że tej roli nauczyć się nie da- charyzmę się ma lub się jej nie ma. Do dziś nie znalazł się odważny jego w otoczeniu, który ośmieliłby się tę prawidłowość przewodniczącemu Schetynie uświadomić. Sposobem na wybrnięcie z sytuacji ma być zapytanie Polaków czego by chcieli i na tej podstawie napisanie wyborczego planu PO. To tak jakby zarząd potężnej korporacji poszedł do swoich pracowników i zapytał ich jak rządzić firmą oraz czego by sobie pracownicy tejże życzyli. Okazałoby się, że głównymi postulatami byłoby zapewne 2-dniowy tydzień pracy i 300% podwyżka wynagrodzeń. Tylko jak długo tak zarządzana firma będzie działać? I na co komu taki bezmyślny zarząd?
W tęczową kupę wdepnął przewodniczący Kosiniak-Kamysz. Wdepnął nasz Władek w tę LGBTiQową kupę po kolana i trudno mu będzie z niej się oczyścić. Ewentualna koalicja z ruchem Kukiza raczej mu nie pomoże, bo były muzyk bywa na wsi postrzegany nie lepiej niż sam Biedroń ze Śmiszkiem.
Tęczowi postkomuniści i postępowa euromasa robią wszystko, żeby zachować resztki władzy i przywilejów kryjąc się w aglomeracjach i większych miastach (znany już z USA mechanizm miast-sanktuariów), gdzie nadal mają dostęp do zasobów: pieniędzy, stanowisk, miejskich spółek i jako takiego zaplecza wyborców, które od lat żyje z utrzymywania lokalnego, patologicznego układu. Dziś tracąc społeczne poparcie próbują zrobić użytek z samorządów za cenę demontażu, a w konsekwencji likwidacji polskiego państwa. Dawne sztuczki i medialne tricki w rodzaju straszenia PiS’em czy doklejania PiS’owi gęby obciachu przestały już działać. Nie mając jakiegokolwiek pomysłu, programu, pozytywnej propozycji dla Polaków, kolesie (bo jak ich nazwać?) z Platformy i Nowoczesnej sięgają po najbardziej plugawe i obrzydliwe prowokacje antykościelne i religijne, uderzając w najcenniejsze dla polskiego społeczeństwa wartości.
Mogą to robić jedynie z dwóch powodów: albo są aż i zdesperowani, że z uwagi na braki programowe stosują ubeckie prowokacje- a wchodząc w koalicję z SLD i PSL mają się od kogo uczyć- albo też zostali przymuszeni przez siły znacznie potężniejsze od nich do wdrażania obrzydliwej, antypolskiej, antykatolickiej agendy. Inaczej ze sceny politycznej zostaliby usunięci. Ostatnie działania Platformy Obywatelskiej i europejskiej szajki mogą potwierdzać, że euromasa swój polityczny plan dla Polski ma. Oni taki plan dostali od sił zewnętrznych, co może potwierdzać 21-punktowa koncepcja Sorosa, jednak są w niezręcznej sytuacji, żeby się z tym planem publicznie obnosić w Pleszewie czy Świebodzinie.
Analizując realne działania PO, zarówno z czasów rządów PO-PSL w latach 2007-2015, jak i z ostatnich miesięcy można przyjąć, że ta partia przy współudziale swoich koalicjantów realizuje założenia i koncepcje, które jeszcze do niedawna zaliczało się do „teorii spiskowych”.
Platforma realizuje 5 punktów tychże „spiskowych postulatów”: uderzenie w rodzinę poprzez promocję małżeństw gejów i lesbijek oraz zgodę na adopcję przez nich dzieci a w konsekwencji likwidacja rodziny jaką znamy; uderzenie w dzieci i młodzież poprzez program powszechnej seksualizacji dzieci od najmłodszych lat, co to może być wstępem przyzwolenia na pedofilię; uderzenie w gospodarkę poprzez wyprzedaż polskich firm i marek, jak przemysł stoczniowy, kopalnie czy zlikwidowana niedawno marka ZELMER; uderzenie w polskie finanse poprzez rozszczelnienie systemu podatkowego oraz docelowe wprowadzenie waluty euro; uderzenie w suwerenne państwo polskie poprzez wdrożenie agendowanego przez fundację Sorosa planu 21 punktów decentralizacji Polski, co w konsekwencji musiałoby się zakończyć likwidacją naszego państwa.
Jeśli przystaniemy na cichy plan tęczowej euromasy, obudzimy się w zupełnie innym świecie, gdzie mówi się po niemiecku lub po rosyjsku (w zależności od zaboru), gdzie wszyscy robią dla Niemca, Ruska, Francuza lub Żyda, gdzie płaci się Deutsche euro, gdzie małżeństwo mężczyzny i kobiety to zwyrodnienie i nienormalność, a współżycie z dziećmi czy własnym rodzeństwem, jak chciałby tego niejaki pan Hartman, należy do codziennej praktyki. Taka „Polska ICH marzeń” wyłaniająca się ze skrywanego przez tęczową Eurokoalicję planu transformacji „ciemnogrodu” w nowoczesną federalną kolonię.
Sprowadzeni do Polski w XIII wieku przez Konrada Mazowieckiego krzyżacy też mieli nieść kaganek oświaty i nowoczesności ciemnym ludom słowiańskim, a skupili się na ekonomicznym, kulturowym i politycznym podporządkowywaniu sobie obszarów , na których pozwolono im funkcjonować. Wówczas też nosili się z europejska, strojni w pawie pióra i w białe szaty, zaznaczając swoją rzekomą wyższość i wielkość. W rzeczywistości, tak jak obecnie, stanowili ułamkową mniejszość, potrafiącą jednak wyrządzać ogromne szkody tutejszej większości społeczeństwa. Po ośmiu wiekach krzyżackie niedobitki i ich potomkowie powinni zostać wykopani z Polski na zbity pysk przez premiera Morawieckiego- byłaby to ciekawa historyczna symetria.
Dziś krzyżacy kryją się po zamkach i kasztelach, i przedrzeźniają Polaków makabrycznymi grymasami, nazywając to uśmiechem w europejskim stylu. Uśmiechem, za którym chowają wściekle zaciśnięte zęby. Albo weźmiemy ich głodem i wykłujemy do nogi, albo będą razić swoim jadem naszych współziomków przez kolejne pokolenia.
SAD
Tekst ukazał się pierwotnie w portalu Fronda.pl w dniu 11.06.2019 r.
Foto Wikipedia.