Prezydent najpotężniejszego państwa na świecie Donald J. Trump twierdzi, że wybory prezydenckie w jego kraju zostały sfałszowane! Znany prawnik, były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani, reprezentujący Trumpa wraz zespołem adwokatów doprowadził do szeregu wysłuchań dziesiątków świadków przed komisjami parlamentarnymi stanów Michigan, Georgia, Pensylwania, Arizona, Wisconsin, potwierdzających setki nieprawidłowości zaistniałych podczas wyborów prezydenckich 3 listopada 2020 r. Według złożonych pod przysięgą zeznań setki tysięcy głosów w poszczególnych stanach zostało oddane w sposób nieprawidłowy, nielegalny lub po prostu zostało sfałszowane. Mimo to żaden amerykański sąd, zarówno na poziomie stanowym, jak i federalnym, nie znalazł wystarczających powodów do wszczęcia rozprawy. Ani jednej.
W 2008 r. uważany za polityczne objawienie i nadzieję progresywnej Ameryki Barack Obama uzyskał niespełna 69,5 miliona głosów, co stanowiło 52,9% i absolutny rekord jeśli chodzi o liczbę pojedynczych głosów oddanych na jednego kandydata w amerykańskich wyborach prezydenckich. W 2012 r. wygrywając drugą kadencję, jako rozpoznawalny lider wolnego świata, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2009 prezydent Obama uzyskał zaledwie 65,9 miliona głosów, tj. 51.06 %.
W 2016 roku amerykański biznesmen Donald Trump startując z ramienia Partii Republikańskiej uzyskał 62,9 miliona głosów i został 45 prezydentem Stanów Zjednoczonych. W wyborach 2020 roku uwielbiany przez konserwatywną cześć Ameryki, konsekwentnie realizujący swój program pod hasłem „Uczyńmy Amerykę znów wielką!”, na którego wiece wyborcze pomimo pandemii przychodziło po kilkadziesiąt tysięcy osób uzyskał rekordowe 74 miliony głosów i… przegrał z Joe Bidenem.
78-letni Biden w trakcie kampanii wyborczej mylił żonę z własną siostrą, wnuczkę ze zmarłym synem, czy Donalda Trumpa z Georgem W. Bushem. Na wiece wyborcze kandydata Demokratów przychodziło zwykle 10-15 osób, a mimo to uzyskał podobno ponad 81 milionów głosów! To o ponad 11 milionów głosów więcej niż porywający tłumy, mający odmienić Amerykę prezydent Obama. I świat w to uwierzył! Zaledwie kilka dni po wyborach oficjalne gratulacje prezydentowi- elektowi przesłali premierzy Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii, Japonii, Irlandii, prezydenci Korei Południowej, Turcji i Francji, czy kanclerz Niemiec. Wyborczego zwycięstwa pogratulował również papież Franciszek.
W wyborach prezydenckich 2020 drogą korespondencyjną oddano ponad 62 miliony głosów. W 2016 r. ok. 30 milionów.
Mnożą się pytania i wątpliwości dotyczące prawidłowości i uczciwości procesu wyborczego na urząd prezydenta najpotężniejszego państwa świata, lidera wolnego, demokratycznego, kapitalistycznego Zachodu. Z uwagi na rangę tych wyborów oraz przyszłe, dalekosiężne konsekwencje, każda zgłoszona nieprawidłowość powinna zostać dogłębnie zbadana i wyjaśniona, a każde pytanie powinno spotkać się z jasną i precyzyjną odpowiedzią. Mamy w końcu do czynienia z transparentnym, uczciwym, wiarygodnym systemem demokratycznym– wzorem dla całej cywilizacji zachodniej. Nieprawdaż?
Tymczasem na światło dzienne wychodzą powiązania, które mogły mieć wpływ na wynik wyborów prezydenckich 2020. Adwokat Lin Wood oświadczył, że komunistyczne Chiny zainwestowały w firmę Dominion Voting System ponad 400 milionów dolarów za pośrednictwem szwajcarskiego banku, w którym udziały mają komunistyczne Chiny. Pomimo dwukrotnego wezwania prezesa firmy Dominion John’a Poulos’a przez Izbę Reprezentantów Stanu Michigan do złożenia wyjaśnień w sprawie oprogramowania maszyn do głosowania używanych podczas wyborów prezydenckich 2020, ten unika stawienia się przed Izbą.
Na wniosek prawników zespołu Trumpa, po uzyskaniu stosownego nakazu, 6 grudnia zgodnie z postanowieniem sądu został przeprowadzony audyt 22 maszyn do głosowania firmy Dominion. Wyniki audytu były gotowe już 8 grudnia, jednak od tego dnia ich publikacja jest blokowana przez Prokurator Generalną Stanu Michigan. Pani prokurator Dana Nessel swoim postanowieniem zabroniła ujawnienia wniosków z przeprowadzonego audytu maszyn Dominion. To właśnie w tym stanie nastąpiło słynne „przeniesienie” (the glitch) 6.000 głosów z Donalda Trumpa na Joe Bidena.
Prawnik Matthew DePerno, który prowadzi sprawę dotyczącą nieprawidłowości wyborczych w stanie Michigan potwierdził, że „to maszyny przenosiły głosy z Trupa na Bidena i nie był to ludzki błąd.”
Podczas wyborów prezydenckich 2020 maszyny firmy Dominion były używane w 28 stanach.
Tymczasem zgodnie z powyborczymi danymi w stanie Michigan w noc wyborczą o godzinie 4 nad ranem Joe Bidenowi przybyło nagle 138 tys. kart, co pozwoliło „zwyciężyć” kandydatowi Demokratów różnicą 154 tys. głosów. Podobny cud nad urną wydarzył się w stanie Wisconsin gdzie o godz. 3:42 nad ranem na koncie kandydata Demokratów przybyło nagle ponad 143 tys. głosów, podczas gdy prezydentowi Trumpowi zaledwie 25 tys. Jeszcze ciekawiej było w stanie Georgia, skąd pochodzą słynne filmy z walizkami głosów wyciąganymi nocą spod stołu. O godzinie 1:36, po tym jak z sali gdzie liczono głosy wyproszono wszystkich obserwatorów medialnych i przedstawicieli Republikanów Joe Biden zyskał nagle 125 tys. głosów przewagi nad Donaldem Trumpem. W Pensylwanii w noc wyborczą przy zliczonych blisko 70% głosów „Sleepy Joe” był w stanie zniwelować różnicę 700 tys. głosów.
Można by ironizować i robić sobie żarty z „amerykańskiego bałaganu” czy szkoleń Demokratów pobieranych u specjalistów z PSL’u gdyby nie chodziło o przyszłość całej zachodniej demokracji w jej obecnym kształcie.
Na początku grudnia senackie Komisje Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Finansów opublikowały raport ujawniający powiązania korupcyjne w przedsięwzięciach biznesowych syna byłego wiceprezydenta USA, Huntera Bidena. Jeszcze przed listopadowymi wyborami wybuchła afera dotycząca korespondencji mailowej, jaka miała się znajdować na laptopie pozostawionym przez Huntera w jednym ze sklepów komputerowych w Wilmington, niedaleko Filadelfii. W tych wiadomościach mają znajdować się informacje potwierdzające, że jedną z kluczowych osób kontaktowych w projekcie ‘joint venture’ z chińską spółką energetyczną, poza byłym wiceprezydentem Bidenem, miała być przyszła wiceprezydent USA Kamala Harris. Członek Izby Reprezentantów Andy Biggs w rozmowie z telewizją NewsMax oświadczył wprost, że Jeśli Joe Biden faktycznie zajmie stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych, to jest wystarczający powód, by sądzić, że rodzina Bidenów jest w łóżku z Chinami. Oznacza to, ni mniej ni więcej, tylko realizację scenariusza swoistego amerykańsko-chiński sojuszu, o pisałem jeszcze w maju 2020 (Globalnym Bunt Elit. Rewolucja Pandemiczna 2020).
Podczas jednej z debat dotyczących finansowania kampanii wyborczych w 1974 r. Joe Biden z rozbrajającą szczerością stwierdził:
Byłem gotowy pójść do ‘dużych chłopców’ (dużych firm) po pieniądze. Byłem gotów prostytuować się, w sposób o którym teraz mówię, ale oni odpowiadali mi, żeby wrócił gdy będę miał 40 lat. Dlatego musiałem iść do wielu mniejszych udziałowców.
Dziś Joe Biden ma 78 lat, jego syn Hunter skończył 50, i chyba obaj są gotowi do naprawdę dużych interesów. Na skalę międzykontynentalną.
Pomimo przeznaczenia przez Marka Zuckerberga 400 milionów dolarów na pomoc w przygotowaniu wyborów (prywatna korporacja inwestuje w proces wyborczy demokratycznego państwa), nie udało się uniknąć nieprawidłowości. To było prawdopodobnie największe w historii fałszerstwo jakiego doświadczył nasz kraj– oświadczył w wywiadzie dla jednej z telewizji internetowych generał Michael Flynn, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji prezydenta Trumpa . Równocześnie Facebook systematycznie ogranicza wolność słowa i cenzuruje debatę na temat wyborów w USA.
Jeszcze dalej poszli decydenci firmy Google, którzy w oficjalnym komunikacie z 9 grudnia zapowiedzieli, że administratorzy serwisu YouTube będą usuwać wszelkie treści poddające w wątpliwość prawidłowość przebiegu głosowania i wyniki wyborów prezydenckich 2020 roku.
Od 31 maja 2018 do 7 grudnia 2020 r. Twitter ocenzurował Donalda Trumpa i jego współpracowników związanych z kampanią prezydencką 436 razy, podczas gdy Joe Biden i jego współpracownicy nie zostali ocenzurowani ani razu! (za Media Research Center). Cześć wiadomości przekazywanych przez prezydenta USA była przez administratorów Twittera ukrywana, natomiast część została „oflagowana” ostrzeżeniem: To twierdzenie o oszustwach wyborczych jest kwestionowane.
Te wybory były sfałszowane. Wygrałem je! I wygrałem je z ogromną przewagą! (by a lot)– powtarza w wystąpieniach publicznych i wpisach internetowych prezydent Donald Trump. Powtarzają to za nim jego doradcy, sztabowcy i sprzymierzeńcy. 7 grudnia 2020 stan Texas składa do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych pozew przeciwko 4 stanom: Pensylwanii, Georgii, Michigan i Wisconsin, zarzucając im przeprowadzenie wyborów niezgodnie z Konstytucją. Do pozwu dołączają 22 inne stany, cały szereg organizacji pozarządowych, 126 republikańskich członków Kongresu i prezydent Donald J. Trump.
Składający się z 9 sędziów Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wyrokiem z dnia 11.12.2020 r. odrzucił wniosek stanu Texas jako bezzasadny, nie pozwalając nawet na publiczne wysłuchanie stron w najważniejszej dla amerykańskiego sytemu politycznego sprawie w historii tego kraju. Tak twierdzą wnioskodawcy. 2 sędziów nominowanych jeszcze przez prezydenta Georga W. Busha opowiedziało się za przyjęciem wniosku, 7 sędziów było przeciw. Żaden z 3 sędziów nominowanych przez prezydenta Trumpa nie uznał pozwu stanu Texas, 22 innych stanów, 126 członków Kongresu i prezydenta USA za godny rozpatrzenia.
Sąd Najwyższy naprawdę nas zawiódł. Brak mądrości, brak odwagi!– skomentował na Twitterze decyzję sędziów prezydent USA. Tweet nie został oflagowany przez administratorów serwisu.
Członek Izby Reprezentantów Partii Demokratycznej Bill Pascrell Jr wezwał przywódców Izby do wszczęcia procedury wykluczającej z Kongresu republikańskich reprezentantów „wspierających wysiłki Donald Trumpa w unieważnieniu wyników wyborów prezydenckich 2020.” Pascrell domaga się wykluczenia wszystkich kongresmenów próbujących „sprawić, żeby Donald Trump stał się niewybranym dyktatorem”.
Wynikające z prezydenckich wyborów wnioski są niezwykle proste.
Jeśli można publicznie zastraszać 120 amerykańskich senatorów, to można zastraszyć każdego.
Jeśli w mediach społecznościowych i w mediach głównego nurtu można cenzurować najpotężniejszego człowieka Świata Zachodu, to można ocenzurować każdego. Bez wyjątku. Można zamknąć usta każdemu.
Jeśli od dwóch lat prowadzone było śledztwo federalne dotyczące oszustw podatkowych, prania brudnych pieniędzy, i potencjalnej współpracy z obcymi państwami przeciwko najbliższym członkom rodziny jednego z kandydatów na prezydenta USA, a tamtejsze służby (FBI, CIA DOJ) oraz media, wiedząc o całej sprawie, nie poinformowały o niej amerykańskiego społeczeństwa, to znaczy, że mamy do czynienia z końcem służb służących społeczeństwom i mediów w ich pierwotnej roli.
Jeśli można sfałszować wybory w USA to oznacza, że wybory można sfałszować wszędzie.
Jeżeli w kolebce demokracji dochodzi do największego w historii tego kraju oszustwa wyborczego z udziałem obcego mocarstwa (finansowym, logistycznym, technologicznym, personalnym), przy aktywnym udziale wysokiej rangi urzędników i polityków tego kraju, oraz przedstawicieli wszystkich mediów głównego nurtu, to znaczy, że mamy do czynienia z końcem demokracji Świata Zachodu.
Amerykańskie elity, którym wydawało się, że przez kilka dziesięcioleci- od początku lat ’70- za pomocą transferu kapitału, technologii, miejsc pracy i „wartości demokratycznych” zdołają wytresować liczącego sobie 6 tysięcy lat chińskiego smoka, sprowadziły na swój kraj nieodwracalną katastrofę, której wszyscy jesteśmy naocznymi świadkami.
Chiny właśnie wygrały pierwszą wojnę pandemiczną z USA! Drugiej już nie będzie.
W dniu 20 stycznia 2020 roku chińska okupacja Stanów Zjednoczonych zostanie oficjalnie zainicjowana. Zgodnie z zasadami demokracji, ma się rozumieć.
SAD
Foto: Twitter